Posty

Obca woń

Obraz
Huk! To już? Prawie zapomniałem o głodzie. Łatwo zapomnieć o czymś, co nigdy nie znika. Pamiętam, że nie zawsze tak było. Kiedyś było więcej pożywienia. A może ja mniej potrzebowałem? Chyba kiedyś byłem mniejszy. Tak sądzę, bo ściany wydawały się bardziej oddalone od siebie i nie wszędzie umiałem się wdrapać. Szybciej się męczyłem na drogach, które teraz przemierzam bez trudu. Bardziej się bałem. Sięgam pamięcią wstecz tak daleko, jak potrafię. Nie jestem pewien, czy to wiedza, czy sen, czy przywidzenie, ale mam mgliste przeczucie, że kiedyś byłem w innym miejscu. Tylko tyle umiem o nim powiedzieć: było inne. To mi nie daje spokoju. Myślę, że z tego miejsca przychodzą tamci. Pamiętam, jak pierwszy raz poczułem ich zapach. A może po raz pierwszy od dłuższego czasu? Tamtej woni dotychczas nie znałem, ale nie budziła we mnie strachu. Była obca, a więc ciekawa. Unosiła się ona, a raczej jej słabe wspomnienie, wokół tamtej dziwnej ściany. Ona też jest obca - zrobiona z czegoś innego

Ryngs of Pała

Obraz
Kiedy TE ogłosiło w 2017 r., że sprzedało prawa do adaptacji prozy Tolkiena, w Internecie zapanowały wielki gwar i podniecenie. Ja sama napaliłam się jak szczerbaty na suchary, mając nadzieję na wielki show. Super! Przecież Legendarium to nieprzebrany skarbiec opowieści, wątków, postaci i w ogóle wszystkiego, na co smaka narobił nam Jackson swoimi trylogiami, a skoro do walki o ten ssssskarb stanęli tacy giganci jak Amazon, Netflix i HBO, to efekt na pewno będzie zapierał dech w piersiach. Aż przebierałam nogami, jarając się perpektywą obejrzenia pięciu sezonów w Śródziemiu z efektami za miliard dolarów, które obiecał wyłożyć Jeff Bezos. Niestety z każdym tygodniem napływało coraz więcej przecieków i zapowiedzi, które budziły obawy nawet najbardziej tolerancyjnych tolkienistów i ringersów, stopniowo gasząc nadzieję na porządną produkcję. Studio Amazona początkowo bardzo oszczędnie wypuszczało informacje na temat produkcji (nawet tytuł serii - "Pierścienie Władzy" - został og

Szkoda słów

Obraz
Savoir-vivre nie tak dawno minionych czasów nauczył nas osłaniać nie tylko oczy, ale i uszy przed tym, co wstrętne. Gentlemanowi nie wypadało nazywać niektórych rzeczy po imieniu, więc o popijawie mówił "libacja", o dziwce - "kurtyzana", o gaciach - "białe szaleństwo", o dupie - "dolna część pleców"... Niestety opłakanym skutkiem takiego nadmiaru delikatności jest niemal powszechne zapomnienie o fakcie, iż wprawdzie niektóre słowa mogą ranić, ale owijanie w bawełnę nie jest tym samym, co bandażowanie. "Lepiej zapobiegać, niż leczyć" - to hasło często powtarzane przez medyków wszystkich specjalności może odnosić się także do mowy. Dlatego niezależnie, czy osobę chorą psychicznie nazwiemy czubkíem/szajbusem/waríatem, czy artystą/ekscentrykiem - choroby psychiczne należy leczyć. Niezależnie, czy osobę otyłą nazwiemy bɑryłą/grubɑsem/tłuścíochem, czy puszystą/plus size – otyłość to choroba, którą należy leczyć. Niezależnie, czy alkohol

Glamhoth

Obraz
Zacznę ostro: John Ronald Reuel Tolkien nie miał wyobraźni. Pewnie się dziwisz, czytając te słowa. Jak to? Jak mogłoby zabraknąć wyobraźni temu niezrównanemu mistrzowi w kreowaniu fantastycznych uniwersów, jednej z czołowych postaci współczesnej literatury, ojcu high fantasy, znanemu i kochanemu przez pokolenia czytelników autorowi "Hobbita", "Władcy Pierścieni" i "Silmarillionu"…? Otóż nie brakowało mu wyobraźni, gdy patrzył niejako w głąb, w tę sferę umysłu, którą zajmuje kreatywność zbudowana na wykształceniu i talencie, jednak zawiodła go zdolność analizy prozaicznej rzeczywistości. A ta bywała - i wciąż bywa - zaskakująco prosta, wręcz baśniowo czarno-biała. „ Gurth an Glamhoth (…) Nawet mięso orków byłoby mi miłą strawą” - te barbarzyńskie słowa kieruje Tuor, syn Huora, do Voronwego, który towarzyszy mu w niebezpiecznej drodze do Gondolinu. Każdy, kto przynajmniej delikatnie zetknął się ze współczesną popkulturą, choćby w postaci gier komputero