Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2021

Totalna magia II

Obraz
Thorbjorn, syn Einara, przełknął ostatnią łyżkę kaszy i otarł wąsy wierzchem dłoni. Kiedy zobaczył na niej tłusty ślad, odruchowo wytarł ją w koszulę i natychmiast tego pożałował. To była nowa koszula - utkana wprawdzie ze zwykłego lnu, ale wydał na nią ponad trzy stówy. Zastanowił się, czy da radę usunąć plamę zwykłym proszkiem do prania, bo wybielacz mógł zniszczyć naturalne włókna. Takie myśli krążyły mu po głowie, bo Thornbjorn tak naprawdę nazywał się Maciek i przyjechał na Festiwal Słowian i Wikingów na wyspie Wolin. Jeździł tam co roku, by wraz z innymi miłośnikami historii choć na jeden weekend uciec z dwudziestego pierwszego wieku. Lubił wymachiać toporem, wrzeszcząc: "Odyn!!! Odyn!!!" (na co ekipa rekonstruktorów odtwarzających drużynę słowiańskich wojów odpowiadała własnym bojowym okrzykiem: "Wasze matki golą klatki!"), ale kochał nie tylko to, co kojarzyło się z wojną. Uwielbiał kaszę ze smalcem, czarny chleb, mętne piwo kraftowe, odzież z lnu i skóry, ...

Totalna magia

Obraz
Niedawno, niedawno temu cały świat zadrżał z podniecenia – oto sonda wylądowała na Marsie! Miliony oczu błyszczących ciekawością i ekscytacją wpatrzyło się w zdjęcia dostarczone przez "Perseverance". A zdjęcia owe przedstawiały... Nieciekawe, bure pustkowie na suchym, jałowym kamulcu krążącym w lodowatej przestrzeni kosmicznej. Wielkie mi rzeczy! Pewnie się obruszyłeś: Jak możesz tak mówić, Bestio?! Przecież to Mars, to inna planeta! To kosmos! No dobra. A co, Ziemia nie jest w kosmosie? Ale to nie to samo. Ziemia jest taka... tutejsza. Zaściankowa. Pospolita. Nie to, co inne światy, które na pewno skrywają bogactwo nieznanych form życia... Skąd wiesz? Bo oglądałeś "Gwiezdne Wojny" i "Avatara"? Naukowcy mówią, że to możliwe... Między "na pewno" a "możliwe" jest kolosalna różnica. Niemal tak kolosalna jak różnica między Ziemią a Marsem. Ale przecież Mars jest fascynujący! W jakim sensie? No... Jest daleko... i w ogóle... ...

Godne i sprawiedliwe

Obraz
Pewnego dnia zdarzyło się, że znana mi osoba zadała niezobowiązujace pytanie: „Jak leci?”. Kiedy dałam jej nadspodziewanie entuzjastyczną odpowiedź: „Wspaniale! Czytam właśnie dobrą książkę, jem moje ulubione lody, siedzę wygodnie na miękkiej sofie, temperatura jest optymalna i w ogóle...”, jej komentarz brzmiał: "O jak mi cię żal!". W jej głosie brzmiało autentyczne współczucie. Zabrakło mi słów. Nawet nie dlatego, że litość nie powinna być reakcją na dobre wieści, ale dlatego, że była ona dowodem jakiejś niezrozumiałej, przygnębiajacej niewdzięczności. Innym razem ta sama osoba oznajmiła, że nie ma za co dziękować Bogu, co również może zaskoczyć kogoś, kto wie, jak potoczyło się jej życie. Abstrahując od tej konkretnej sytuacji, chcę zwrócić uwagę na to, jak ludzie odnoszą się do tego, co otrzymują. Albo mówią buńczucznie: "Wszystko zawdzięczam sobie", jak typowo amerykański self-made-man, albo żądają od Stwórcy: "Dej bo mie sie nalerzy". Albo w ogóle...