Totalna magia II
Thorbjorn, syn Einara, przełknął ostatnią łyżkę kaszy i otarł wąsy wierzchem dłoni. Kiedy zobaczył na niej tłusty ślad, odruchowo wytarł ją w koszulę i natychmiast tego pożałował. To była nowa koszula - utkana wprawdzie ze zwykłego lnu, ale wydał na nią ponad trzy stówy. Zastanowił się, czy da radę usunąć plamę zwykłym proszkiem do prania, bo wybielacz mógł zniszczyć naturalne włókna. Takie myśli krążyły mu po głowie, bo Thornbjorn tak naprawdę nazywał się Maciek i przyjechał na Festiwal Słowian i Wikingów na wyspie Wolin. Jeździł tam co roku, by wraz z innymi miłośnikami historii choć na jeden weekend uciec z dwudziestego pierwszego wieku. Lubił wymachiać toporem, wrzeszcząc: "Odyn!!! Odyn!!!" (na co ekipa rekonstruktorów odtwarzających drużynę słowiańskich wojów odpowiadała własnym bojowym okrzykiem: "Wasze matki golą klatki!"), ale kochał nie tylko to, co kojarzyło się z wojną. Uwielbiał kaszę ze smalcem, czarny chleb, mętne piwo kraftowe, odzież z lnu i skóry, ...