Spojrz Prawdzie w oczy
Pewnego razu kupiłam w sklepie z dewocjonaliami Biblię dla małych dzieci jako prezent dla mojego, wówczas 2-letniego, chrześniaka. Jak można było się spodziewać, była ona pełna obrazków odpowiednio atrakcyjnych dla oka dziecka i odpowiednio prostych dla jego umysłu. Autorzy - jak najsłuszniej - uznali, że najmłodszy odbiorca nie jest gotów na przyjęcie treści zbyt skomplikowanych lub drastycznych dla jego delikatnej duszy, ale z jednym zabiegiem zdecydowanie przesadzili. Wykreślili mianowicie całą opowieść o Męce Pańskiej, omawiając jednocześnie Ostatnią Wieczerzę i Poranek Wielkanocny, widocznie nie zaprzątając sobie głowy oczywistymi pytaniami, które dziecko zada na temat Ofiary i Zmartwychwstania.
W naszym dziwnym świecie niektórzy dorośli są przekonani, że dzieci należy za wszelką cenę chronić przed szokiem, jakiego mogą doznać na widok Krzyża. Pewna nowoczesna mamusia posunęła się nawet do żądania, by zdjąć krucyfiks ze szkolnej ściany, żeby jej maluch "nie musiał patrzeć na trupa". Gdyby znała wstrząsające "Ukrzyżowanie" M. Grunewalda, pewnie dostałaby apopleksji z oburzenia i zgrozy. Tymczasem prawdziwe ukrzyżowanie było jeszcze straszniejsze.
Z drugiej strony nie brak i takich, dla których wizerunki Chrystusa są zbyt przesłodzone. Zero brudu czy krwi, może gdzieś kilka drobnych kropelek w okolicy rany w boku. Ciało też nienaruszone, jakby z nieskazitelnego alabastru lub porcelany - nie ma mowy o jakichś obrażeniach. Jedyną oznaką cierpienia są lekko zmarszczone brwi, ewentualnie uniesiony wzrok – poza tym olimpijski spokój na twarzy i proporcje ciała godne modeli Praksytelesa. "To Mąż Boleści", argumentują, "nie można go przedstawać w pozłacanej przepasce i błyszczącej koronie cierniowej. On nie może być tak ładny, jak go malowali nazarejczycy!". Tymczasem Jezus jest jeszcze piękniejszy.
Wszyscy znamy stojącą w Bazylice Św. Piotra "Pietę" dłuta Michała Anioła. Nigdy nie dość zachwytu nad kunsztem mistrza, który w tym dziele osiągnął apogeum. Zwróćmy przy tym uwagę, że styl przedstawienia postaci nie jest tu typowy dla Buonarottiego, miłośnika bardzo, ale to bardzo swoiście rozumianej męskiej urody. W Kaplicy Sykstyńskiej przedstawił on Chrystusa jako Sędziego. W każdym razie chyba miał taki zamiar, jednak efekt wygląda raczej jak centrum Tytanomachii. Nawiasem mówiąc, podzielam wrażenia krytyków projektu. Freski w Kaplicy zasługują, rzecz jasna, na takie epitety jak "monumentalne", "piorunujące" czy "onieśmielające", tyle że na pierwszy rzut oka widać, że zamiarem autora było to, by widz kłaniał się jemu, a nie Gospodarzowi miejsca.
Tym bardziej zachwyca sposób, w jaki artysta ukazał Zdjętego z Krzyża. W tym wizerunku, zamówionym przez kard. J. Bilhèresa, Michał Anioł przeszedł samego siebie – zarówno w sensie wspięcia się na (jeszcze wyższe!) wyżyny geniuszu, jak i rezygnacji z własnych upodobań na rzecz hołdu złożonego naturze i jej Stwórcy. Chociaż w wynaturzonej percepcji tego rzeźbiarza szczyt męskiego piękna uosabia ciężki efeb z bezkształtną masą mięśni kłębiących się pod skórą, ciało Chrystusa w ramionach Matki rzeźbiarz ukazał jako zarazem idealnie harmonijne i wzruszająco delikatne. Nieruchome Ciało wydaje się przejmująco bezbronne, choć artysta niemal nie odwzorował śladów Męki, jakby bał się zniszczyć marmur karraryjski. A może widok płytkiej rysy w boku, jak gdyby śladu po nieumyślnym uderzeniu dłuta, wystarczająco działa na widza właśnie dlatego że jest rażącą skazą na śnieżnobiałym kamieniu?
Mogę tylko się domyślać, że mistrz tworzył pod natchnieniem Ducha, bo dopiero po kilkuset latach, w 2019 r., dzięki zdobyczom nauki udało się stworzyć naprawdę wierny wizerunek Zbawiciela. I rzeczywiście - piękno i harmonia Jego Ciała zapierają dech w piersiach. Syn Boży jest Doskonałością, a więc i Jego Ciało jest doskonałe. Nie twierdzę, że ktoś do Niego niepodobny nie zasługuje na miano pięknego, ale tutaj mamy wzorzec, ideał stworzenia. Można więc śmiało powiedzieć, że Michał Anioł, Corradini i wielu innych artystów zainspirowanych (dosłownie!) Pismem być może niechcący realistycznie oddali Boskie zjednoczenie Prawdy i Piękna.
Najbardziej jak dotąd realistyczny krucyfiks, wystawione na Uniwersytecie w Kordobie dzieło J. M. Miñarro, oddaje nawet takie szczegóły Męki Pańskiej jak korona wykonana z prawdziwych cierni rosnących w Palestynie albo przyklejone do rany w kolanie drobiny piasku z Jerozolimy. Chociaż artysta bardzo oszczędnie używał czerwonej farby, mającej naśladować Krew, by uwypuklić położenie poszczególnych ran od bicza, całość robi piorunujące wrażenie.
A wiesz, co jest w tym najbadziej uderzające? Otóż za pomocą drukarki 3D sporządzono wizerunek Pana na podstawie danych zebranych podczas wieloletnich badań Całunu Turyńskiego. To znaczy, że w drogocennym marmurze rzeźbiono to, co po raz pierwszy zostało uwiecznione na kawałku tkaniny pokrytej krwią, ropą, potem i kurzem. Twarz o wyrafinowanych rysach i doskonałych proporcjach bito pięściami i opluwano. Ciało o idealnych proporcjach było poddane chłoście, przebite gwoźdźmi, rozciągnięte do granic wytrzymałości na narzędziu haniebnej śmierci i na koniec przebite włócznią.
W obecnych czasach, gdy na Zachodzie nadwrażliwość i groteskowa miłość własna podeptały zdrowy rozsądek, a na straży delikatnego samopoczucia stoją salony, mainstreamowe media i wymiar sprawiedliwości, wystarczy jedno niepoprawne politycznie słowo bądź gest lekceważenia, by różne "autorytety" zatrzęsły się z oburzenia nad prawdziwą lub domniemaną agresją/dyskryminacją/prześladowaniem/faszyzmem etc. Dlatego w naszym sytym (gdzieniegdzie), spokojnym (miejscami) świecie tym większe wrażenie powinien budzić taki widok:
Tak strasznie pobić jakiegokolwiek człowieka - to okrucieństwo.
Tak oszpecić pięknego - to skandal.
Tak sponiewierać bezbronnego - to bestialstwo.
Tak zmaltretować niewinnego - to zbrodnia.
Tak znęcać się nad czyniącym tyle dobra - to hańba.
Tak znieważyć Boga - to świętokradztwo.
A zapomnieć lub - co gorsza - zabronić innym wspominania o tym, że Bóg-Człowiek, najpiękniejszy i najmiłosierniejszy, wydał się dobrowolnie w ręce oprawców, którzy bezprawnie, bezlitośnie i bezwstydnie Go umęczyli i zabili - to ślepota.
Komentarze
Prześlij komentarz